Pomidory są prawie skończone. Prawie, bo jak się okazało brakuje mi jednego koloru. Muszę dokupić, bo bez niego papryki też nie wyszyję. Nie będę się specjalnie spieszyć, bo jak zauważyłam zabawa Salowa jakoś zdechła ;) Obrazek będę wyszywać dla czystej chęci jego posiadania.
Zdjęcia z telefonu to może mniej wyraźne.
A teraz zabiorę się, znowu po długiej przerwie, za kolejnego
motyla.
Pozdrawiam.