Pomidory są prawie skończone. Prawie, bo jak się okazało brakuje mi jednego koloru. Muszę dokupić, bo bez niego papryki też nie wyszyję. Nie będę się specjalnie spieszyć, bo jak zauważyłam zabawa Salowa jakoś zdechła ;) Obrazek będę wyszywać dla czystej chęci jego posiadania.
Zdjęcia z telefonu to może mniej wyraźne.
A teraz zabiorę się, znowu po długiej przerwie, za kolejnego motyla.
Pozdrawiam.
Świetnie to się wszystko razem prezentuje.
OdpowiedzUsuńświetne warzywka! :)
OdpowiedzUsuńJakie soczyste pomidorki :)
OdpowiedzUsuńZabawa SAL-owa nie zdechła. Każdy zaczął haftować w swoim własnym tempie, bo niestety życie często weryfikuje nasze plany...
OdpowiedzUsuńJa jestem już prawie na finiszu i będę wam nadal kibicować jak skończę.
Pomidorki apetyczne, nawet bez brakującego koloru ;)
Pozdrawiam
No nie całkiem, ale trochę ;) Postępy pokazuje tylko parę osób, a na blogu teraz głównie Ty i ja.
UsuńFajne są te pomidorki :) Zauważyłam, że zdychają głównie te zabawy bez konkretnej mobilizacji - typu grupy z FB z pokazywaniem postępów w okreslone dni, czy linkowania... Taka motywacja jest bardzo potrzebna, bo inaczej uczestniczki tracą chęci... zaobserwowałam to już nie raz :)
OdpowiedzUsuń