Od kiedy codziennie świeci słońce większość czasu spędzam na placach zabaw. Dziecko poznaje kolegów, ja nowych ludzi, co nawet jest mi na rękę, bo mieszkam tu gdzie mieszkam dopiero (lub aż) 6 lat.
Włączył mi się tryb letni, czyli nie mam głowy do niczego, chcę tylko czas spędzać na dworze ;)
Dziś zabieram się za wyszywanie kolejnego motyla.
A oto dynie, które miały być zakończone w kwietniu:
Pogoda coraz ładniejsza to nie dziwie się, że każdy chce spędzać jak najwięcej czasu na dworze :). Trzeba łapać witaminkę D. Hafcik bardzo fajnie by się prezentował w kuchni :)
OdpowiedzUsuńPo zakończeniu salu, mam plan znależć mu miejsce w kuchni ;)
UsuńJa poczułam ten letni tryb dopiero wczoraj :) Bardzo starannie wyhaftowane dynie :)
OdpowiedzUsuńDzięki, pozdrawiam :)
UsuńHaftowanie to dla mnie wyższa filozofia, twoje dyńki wyglądają przeapetycznie!
OdpowiedzUsuńDynie jak żywe, to będzie świetny haft ;)
OdpowiedzUsuńsliczne :)
OdpowiedzUsuńWow, bardzo fajne, i nawet światłocień jest!
OdpowiedzUsuń